Ostatnio czytając książkę zauważyłem fajny sposób na wykonanie ławki obozowej. Postanowiłem taką wykonać. Przyznam, że nie łatwo znaleźć gałąź w takim właśnie kształcie, w dodatku suche i przede wszystkim mocne, bo to jest bardzo ważne. Moja ławeczka jest wykonana z dzikiego bzu, topoli oraz wierzby. Bardzo ważne jest tutaj podobny kąt odgałęzienia, na którym będziemy siedzieć, w przeciwnym razie będzie nam niewygodnie, bo będzie przechylona. Przed przygotowaniem „nóg” najlepiej sprawdzić ten kąt, czy jest taki sam.
Bez sensu marnować cenną energię na rąbanie czegoś co i tak nie będzie
spełniało dobrze swojej roli. Najpierw
myśl, potem działaj. Jak widać kąty są podobne więc mogę zaczynać.
Tak przygotowałem swoje „nogi” do ławki. Proponuje ociosać wszystkie wystające sęki i nierówności które mogłyby się nam gdzieś wbijać w plecy czy w tyłek. Kiedy mamy już przygotowane „nogi” można spokojnie wbić je w ziemię – oczywiście wbijamy te końce po lewej stronie(patrz na zdjęcia poniżej) Tutaj dowolna jest szerokość rozstawienia „nóg”. Jeśli chcemy zrobić dłuższą ławeczkę to najlepiej wykorzystać do tego dodatkowej jednej nogi po środku, co wzmocni naszą konstrukcję -- wtedy razem będą trzy "nogi".
Następnym krokiem jest odmierzenie odpowiedniej długości
małych żerdek, na których będziemy siedzieć i układanie ich zaczynając od siedzenia
i kierować się ku górze. Przypominam o usunięciu odstających sęków.
Oparcie przywiązałem do
„nóg” i ławka gotowa.
Coraz bardziej pogłębiam się w wierze, że najcenniejsze w robieniu takich rzeczy jest cierpliwość. Myślę, że to bardzo fajny patent, kiedy chcemy zostać trochę dłużej w jednym miejscu, a szczególnie w zimę, gdy chcemy sobie usiąść wygodnie i się ogrzać przed ogniskiem. Taki rodzaj siedziska zapewnia nam izolację od podłoża np. w zimie. Jeżeli chodzi o komfort to dałbym 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz